Z południowej Walii na zachodnie wybrzeże...
Nadszedł czas opuścić Cardiff i skierować się na północny zachód. Kierunek: Aberystwyth!
Między miastami nie ma bezpośredniego połączenia kolejowego, a autobusowe jest tylko jedno na dobę w godzinach mocno niepasujących. Zaczęliśmy więc od pociągu do Carmarthen.
Z Carmarthen do Aberystwyth odchodzą kilka razy dziennie autobusy TrawsCymru linii T1. Już po kilku minutach od wyjazdu z miasteczka wrzynamy się w walijską prowincję, którą będziemy przecinać przez kolejne dwie godziny. Konie, krowy w różnych kolorach, owce w sweterkach i bez, szerokie pola, ukwiecone łąki, góry i lasy w oddali, przy drogach czasem domy, domki i stare kościoły, do bólu brytyjskie.
W połowie drogi przystajemy w Lampeter, cudownie urokliwym mieście - wpiszcie nazwę w wyszukiwarkę i wybierzcie grafikę, a zobaczycie, o czym mówię. Stąd autobus skręca ku wybrzeżu i za jakiś czas dociera do Aberaeron, nadmorskiej, kolejnej walijskiej miejscowości słynącej ze swojego uroku. Reszta trasy prowadzi nad samym morzem, a że linia brzegu w Waliii jest raczej klifiasta, to rozpościera się taka panorama, że radzę te ostatnie pół godziny spędzić z nosem przy szybie okna po lewej stronie autobusu. I tak do końca!