Wizyta w Brecon Beacons
Wybraliśmy się na wycieczkę do parku narodowego Brecon Beacons. Z Cardiff jedzie się na północ, dociera do miasteczka Merthyr Tydfil, za którym zaczyna się teren parku i rozpościera do miasteczka Brecon po drugiej stronie. Parki narodowe są piękne, wiadomo, ale ten działa na mnie jak miód na misia, bo ma GÓRY.
Plan zakładał niespieszne zrobienie rundki po szlakach z przejściem przez Pen y Fan, najwyższy szczyt tych gór, w ogóle południowej Walii, a tak już całkiem ogólnie to południowej Wielkiej Brytanii. Droga do niego prowadzi przez inne szczyty, od najbardziej uczęszczanej strony przez bratni Corn Du. Wyskoczyliśmy więc z autobusu w środku parku przy Storey Arms i ruszyliśmy na szlak.
Z początku było dobrze, a koniec zapowiadał się świetnie, bo ze szczytu widoki na deser są pyszne. Troszkę się w oddali chmurzyło, ale maszerowaliśmy dzielnie.
Niedaleko pierwszego szczytu dogoniła nas jednak chmura deszczowa. Najpierw lekko zmoczyła, potem wyziębiła, a w końcu, już prawie na samej górze, okryła. Piękne widoki szlag trafił 😆😆
Corn Du w chmurze. Zwróćcie uwagę na selfiarzy w tle. Większość z nich pewno jest nieświadoma, że to jeszcze nie Pen y Fan 😁
Ze względu na praktycznie nieistniejącą widoczność zrezygnowaliśmy z Pen y Fan, choć jest zaraz tuż, tuż. Ciężko było nawet odnaleźć początek szlaku w dół drugą stroną.
Cali, zdrowi i szczęśliwi zeszliśmy do przystanku. Cała wycieczka trwała trzy godziny. Autobusem pojechaliśmy do Pontypridd w połowie drogi między Merthyr Tydfil a Cardiff, a tam przesiedliśmy się w pociąg do Penarth. Ale to już inna wycieczka.
Dodaj komentarz